Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 26.djvu/24

Ta strona została skorygowana.
—   734   —

Ho, ho, on nam jeszcze musi wiele rzeczy wyśpiewać!
Potem huknął drugi strzał. Pierwszy oficer, stojący obok sztandaru, runął nieżywy. Potem padł sternik, a wreszcie drugi oficer.
— Tak, teraz nie ma kierowników. O, widzi pan, nadchodzi Anglik — rzekł Zorski do Helmera.
Okręt pancerny zatrzymał się przed korsarzem.
— Hallo! — zawołał kapitan do Zorskiego. — Jużeście go pokaleczyli? Brawo!
— I zabiłem mu czterech oficerów — dodał Zorski.
— Proszę uważać na więźnia, który znajduje się na samym dole.
— Rozumiem! — odparł Anglik i wystrzelił.
Kula przeleciała nad pokładem korsarza na znak, że żąda się wywieszenia flagi. Po chwili powiewała chorągiew hiszpańska.
— Co to za okręt? — zapytał Anglik.
— „La Pendola“ kapitana Landoli.
— Jaka załoga?
— Dwudziestu czterech majtków — odezwali się piraci.
— Przeklęty łgarzu! Wszyscy korsarscy marynarze na mój okręt! — zawołał kapitan wojennego okrętu.
Okręt piratów był zgubiony. Steru nie było. Jedynym ratunkiem dla załogi była ucieczka. Udawano, że podporządkowują się rozkazowi Anglika,