tymczasem spuszczone na wodę łodzie wzięły kierunek ku lądowi. Piraci ratowali swe życie.
Ale i tego im nie darowano. W tej chwili Zorski pogonił za nimi. Gdy zobaczył, że nie zabrali ze sobą więźnia, zbił dwa czółna na dno morskie, trzecie i czwarte zaś powystrzelał.
Potem wrócił na okręt.
Anglik również spuścił swe łodzie na wodę i skierował się ku korsarzowi. Na pokładzie znaleziono trzy trupy. Był to sternik i dwaj oficerowie. Zraniony kapitan znikł. Widocznie wzięto go do jednej z łodzi, które Zorski ostrzeliwał.
Nastąpiło przeszukanie okrętu.
Znaleziono najdokładniejsze dowody, że byt to statek korsarski. Jednak Zorski o te rzeczy zupełnie się nie troszczył. Zapalił jedną ze znalezionych latarni i udał się na spód okrętu. Quimbo był przy nim, by go prowadzić.
By okręt był głęboko pogrążony w wodzie, zapełnia się jego spód kamieniami i piaskiem. To nazywa się balastem. W „Pendoli“ balast składał się z samego piasku. A ponieważ okręt wsiąka w siebie wodę, więc piasek był całkiem mokry. W piasku tym wykopano dół i wyłożono go drzewem. W tym to dole leżał żywy szkielet człowieka, skutego w kajdany.
Gdy więzień usłyszał głosy wchodzących, zadźwięczał kajdanami.
Zorski przystąpił bliżej i rzekł:
— Panie poruczniku, nadchodzą przyjaciele.
— Ach, co za głos!? Czy ja śnię? — rzekł więzień, podnosząc się zwolna z piasku.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 26.djvu/25
Ta strona została skorygowana.
— 735 —