żądamy od nich zwłok. Inaczej postąpić nie można. Koniecznie trzeba się udać do Harrez, gdzie podobno biedaka sprzedano. Przede wszystkim muszę pomówić z Arbelezem i z Marią Hermoyes.
— Przez jednego z moich sług, któremu poleciłem nająć się w domu Rodriganda, dowiedziałem się, że Maria Hermoyes nie cieszyła się łaską u Pabla Kortejo, jego córki i u hrabiego Alfonsa. Dlatego uciekła do Arbeleza.
— A to ciekawe! — zawołał Zorski. — Zaraz wyruszyć w drogę nie można, gdyż Mariano nie jest jeszcze zupełnie zdrów. Potrwa to jeszcze z tydzień. No i tydzień trzeba podarować panu Helmerowi, by się poduczył sztuki jeżdżenia konno. Gdyż taka jazda wymaga tęgiego kawalerzysty.
Mariano znajdował się pod świetną opieką. Amy przebywała całymi dniami w jego towarzystwie, a lord Lindsay udawał, że tego nie spostrzega.
W dwa dni po wyprawie na cmentarz, Lindsay i Zorski zaproszeni zostali na uroczystą zabawę, gdzie — jak dowiedziano się przez służącego — miał zjawić się Kortejo z córką.
Zorski był więc przygotowany na ciekawe a przy tym niemałej wagi spotkanie.
Zabawa miała się odbyć w domu bardzo zamożnej rodziny. Dla gości stały otworem liczne apartamenty, w których każdy z zaproszonych mógł znaleźć rozrywkę zgodną z jego upodobaniami.
Po przywitaniu się z gospodynią domu, Zorski
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 27.djvu/22
Ta strona została skorygowana.
— 760 —