Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 28.djvu/10

Ta strona została skorygowana.
—   776   —

wiemy do kogo się zgłosić.
— W tej chwili.
— Co? Sennor Kortejo: — krzyknęli obaj, gdy zdjął maskę. Nas pan nie oszuka! Dokonamy dzieła, a jutro przyjdziemy po zapłatę.
Umowa została zawarta.

Po odejściu Zorskiego, Mariano zginął w tłumie. Cieszył się odzyskaniem dawnej siły i zdrowia. Naraz ktoś pochwycił go za rękę. Ujrzał przy swoim boku maskę.
— Zamaskowana kobieta? Hm, to zakrawa na awanturkę — pomyślał i poszedł za nią.
Zaprowadziła go na zapadłe mury wodociągu.
— Usiądź, sennor. Chcę z tobą porozmawiać.
— Jestem pani posłuszny. Ale proszę sennora, objaśnić mi, czego pragniesz odemnie.
— Chcę pana o coś zapytać. Czy mogę usiąść obok pana?
— Proszę.

— I lord Lindsay nałożył maskę. Spostrzegł on Mariana i chciał go trochę wybadać. Nim jednak podszedł do niego wyprzedziła go jakaś kobieca maska. Dla lorda była to świetna sposobność wybadania charakteru młodzieńca.
Jeżeli da się złowić w sieć miłostek, wtedy nie byłby godny Amy.
Lord więc pośpieszył za nim i ukrył się po drugiej stronie muru, skąd mógł słyszeć każde słowo.
— Więc proszę mówić, sennora!