Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 34.djvu/20

Ta strona została skorygowana.
—   956   —

przebyć pustynię Mapini i jestem pewny, że na krańcu tej pustyni, połączą się ich ślady. Gdybym miał przy sobie Bawole Czoło, lub Niedźwiedzie Serce, z pewnością wiedziałbym, że za sześć dni Emma będzie w pana ramionach.
— O Antonio — zawołał hacjendero — weź pan wszystkich moich vaqueros. Ja sam z wami wyruszę! Tylko ocalcie mi córkę!
— Nie obawiaj się, mój ojcze! Ja ją ocalę! Ale z twoich vaqueros daj mi tylko dwóch, poczciwego Franceska i jeszcze jednego, którego odeślę ci, gdy będę na ich tropie.
— A kiedy wyruszycie?
— Zaraz. Niech mi pan da sześć koni, bym jutro miał świeże zwierzęta.
Gdy wrócili do hacjendy, wszyscy domownicy byli już zgromadzeni. Maria Hennoyes zaalarmowała wszystkich. Arbellez powiadomił ich o całym zajściu i wydał odpowiednie rozkazy, przy czym łzy smutku i zgryzoty spływały mu po licach.
Helmer udał się do swojej komnaty i wdział na siebie ubranie trapera. Załadował na konie amunicję i różne rzeczy, które mogły się przydać porwanym. Potem czule pożegnał się z hacjendero i dosiadł konia, żegnany i błogosławiony przez nieszczęśliwego ojca.
Wszyscy trzej udali się w kierunku zachodnim.
Petro Arbellez został w domu. Chętnie byłby, wyruszył w pogoń za swym jedynym, ukochanym dzieckiem, ale nie mógł obu hacjend pozostawić