Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 35.djvu/6

Ta strona została skorygowana.
—   970   —

piero wtedy imię, gdy wsławi się jakimś bohaterskim czynem i zdobędzie skalp nieprzyjaciela. Hańbą jest być zabitym młodo, nie mając jeszcze imienia.
Dlatego słysząc te słowa. Bawolego Czoła. Apacha zapałał gniewem, wyjął nóż i rzekł:
— Czy mam zabrać twój skalp i potem nosić twoje imię?
Bawole czoło uśmiechnął się i odpowiedział:
— Nimbyś sięgnął po mój skalp, twój dawnoby już wisiał u mego pasa.
— Spróbuj!
Po tym okrzyku schwycił Apacha Miztekę za pierś i zamierzył się do ciosu, lecz lotem błyskawicy Bawole Czoło schwycił rękę trzymającą nóż i ścisnął ją z taką siłą, że młodzieniec głośno krzyknął z bólu i wypuścił nóż z ręki.
— Od kiedyż to krzyczy Apacha, czując ból? — zapytał Mizteka.
— Od kiedy to Apacha zabija tego, który mu ocalił życie? Miałbym teraz prawo ściągnąć twój skalp, lecz daruję ci życie, gdyż — tam nadchodzi inny, z którym godniejszą rzeczą jest walczyć.
Wskazał przeciwny brzeg jaru. Tam rozsunęły się krzewy, i oczom ich ukazał się niedźwiedź.
Nie był to mały brunatny niedźwiedź, tylko ogromny, siwy górski, którego Meksykanie nazywają grizzly. Gdy się wyprostuje jest wysoki na dziewięć stóp i ma tyle siły, że może długi czas nosić kolosalnego wołu. Jest on najstraszniejszym drapieżnikiem kontynentu amerykańskiego. Kto