dości nie mogli wymówić słowa. W milczeniu trzymali się mocno za ręce.
— Zorski! — szepnął wreszcie Helmer. — Wiedziałem, że to on. On nawet wie, że te drzwi prowadzą do studni!
Nasłuchiwali. Słychać było, że badają drzwi, wreszcie dał się słyszeć inny głos.
— Tu znów trzeba dużo prochu. Te drzwi też są zamknięte na podwójną zasuwę!
Wtedy Emma przyskoczyła i zawołała radośnie:
— Mój Boże! Antonio! Antonio!
Chwila ciszy po tamtej stronie. Potem Grzmiąca Strzała zawołał:
— Emmo, moja Emmo, to ty jesteś?
— Ja jestem, ja, mój kochany!
— O, dzięki Bogu! Sama?
— Nie, cała czwórka jest tutaj!
Wtedy odezwał się głos, którego dotychczas nie słyszano:
— Wszyscy czworo? Karia, i ty także?
Ton tego głosu wywołał rumieniec na martwym obliczu Indianki.
— Ja także! Karia, twoja siostra!
— Uff! Uff! — dał się znów słyszeć nowy głos.
Lica Karii na dźwięk tego głosu pobladły trochę. Z obawy, czy z radości?
— Kto to mówił? — zapytał cicho sternik.
— Znam ten głos — odparła Emma. — To Niedźwiedzie Serce, Apacha.
Nastąpiła jeszcze wymiana zdań. Zapytano o
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 37.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
— 1041 —