Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 38.djvu/5

Ta strona została skorygowana.
—   1053   —

nów. Między ich oficerami a naczelnikami Komanchów odbyła się żywa narada, której wynikiem było, że jeden z oficerów zbliżył się do Apachów, w charakterze posła. Na obnażonym końcu szpady niósł białą chustkę na znak, że przybywa w zamiarach pokojowych. Zorski sam wyszedł mu na przeciw.
— Kto jest dowódcą Apachów? — zapytał oficer grzecznie się kłaniając i z podziwem przyglądając się postaci lekarza.
— Niedźwiedzie Serce, ich naczelnik.
— Czy jest tutaj mąż o nazwisku Książę Skał?
— Tak jest.
— Gdzie on?
— Stoi przed panem.
Porucznik głęboko skłonił się i rzekł najgrzeczniejszym tonem.
Przybywam jako poseł od mojego rotmistrza i naczelników Komanchów. Czy wysłucha mnie pan?
— Tak. Proszę ze mną.
Zaprowadził go gdzie siedzieli inni naczelnicy, wskazał mu miejsce i dał znak, że może mówić:
Oficer zaczął:
— Pozwól mi, sennor, złożyć panu moje uszanowanie. Jestem — — —
— Proszę, — przerwał Zorski, — co pan chce nam powiedzieć?
— Czy Apachowie stoczyli walkę ze szwadronem dragonów w hacjendzie Verdoji?