Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 40.djvu/2

Ta strona została skorygowana.
—   1106   —

— Otrzymała cały przypadający jej spadek i jest nieszkodliwa.
— A kapitan Enrico Landola, który zna tajemnicę? — Otrzymuje ode mnie pieniądze i dlatego będzie milczał. Również nic nie znaczą Arbellez i Marja Hermoyes.
— A więc nie mamy kogo się obawiać. Ale gdybym mogła się zemścić na Amy Lindsay, nie narażając nas na jakie złe skutki, byłabym zupełnie szczęśliwa.
— Może i to się uda. Trudno przewidzieć przyszłość. Mam nadzieję, że nic nie zamyślisz, nie poradziwszy się przedtem ze mną. Teraz wiesz o wszystkiem. Muszę iść do prezydenta. Im bardziej wkupię się w jego łaski, tem mocniej będę go później trzymał za gardło. Adios, moja córko!
— Adios, ojcze!
Cortejo ucałował Józefę; odpowiedziała mu również pocałunkiem. Od lat nie okazywali sobie takich czułości.
Gdy odszedł, Józefa podbiegła do lustra i zaczęła się w niem przeglądać, jakgdyby zapytywała siebie, czy jest wystarczająco piękna na córkę prezydenta, albo króla. Podczas gdy tak się radziła lustra, zapukał ktoś cicho do drzwi. Józefa rzekła: — wejść — i w drzwiach zjawiła się metyska, która służyła obecnie Amy Lindsay.
— Ach! — rzekła Józefa.— Nareszcie! Myślałam już, że zapomniałaś, na czyim jesteś żołdzie. Czy dowiedziałeś się o czem ważnem?
— O tak, o czemś bardzo ważnem, sennorita, — odpowiedziała piękna łotrzyca.