Ten mój pogląd jest równiez powodem, ala którego tutaj się znalazłem; unieszkodliwiono mnie.
— Mówcie, mówcie! — naglił hrabia.
Mindrello nie odrazu spełnił tę prośbę. Jakiś czas namyślał się, coś sobie przypominając. Wreszcie zaczął opisywać wydarzenia, których widownią był zamek Rodriganda, pojawienie się doktora Zorskiego, jego śmiałe i skuteczne wkroczenie w życie hrabiego Manuela, które skończyło się małżeństwem Zorskiego z hrabianką, zawartym w Zalesiu. Mindrello mówił:
— Dzięki wynagrodzeniu, które otrzymałem za służbę u hrabiego Manuela, przedzierzgnąłem się w zamożnego człowieka. Wróciłem do Manrezy; wróciłem ku mej zgubie! Te łotry dowiedziały się przez swych szpiegów w Niemczech, w jaki sposób pokrzyżowałem ich plany, i całą złość skierowali na mnie. Don Manuela nie potrzebowali się chwilowo obawiać; Zorski zaś miał zamiar wystąpić z pretensjami dopiero po odnalezieniu prawdziwego Alfonsa. Jedynie obawiali się, że ja zdradzę ich machinacje. Pewnego dnia otrzymałem od jednego z mych towarzyszy — trzeba panu wiedzieć, że dawniej zajmowałem się od czasu do czasu kontrabandą — kartkę, naznaczającą spotkanie. Pismo towarzysza było mi dokładnie znane, to też nie miałem żadnych podejrzeń. Udałem się o umówionej porze na miejsce, nie poto jednak, by przyjąć jakieś polecenie, a poto, aby oświadczyć, że proponowany interes mi nie odpowiada. Zaledwie doszedłem do umówionego miejsca, chwyciło mnie czterech ludzi
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 41.djvu/11
Ta strona została skorygowana.
— 1143 —