na plecy worek pełen daktyli. — Weźcie wór, sennor; będziemy mieli co jeść i pić.
Po tych słowach pomknął szybko do więzienia; hrabia, chcąc nie chcąc, musiał ponieść wodę.
Naprzód spuścili nadół daktyle i wór z wodą, potem weszli obydwaj. Na dole było dosyć miejsca na dwóch. Zaspokoili głód i pragnienie, poczem znowu wrócili na górę, aby zaczerpnąć świeżego powietrza; mieli czas aż do chwili, w której mieszkańcy Harraru budzą się ze snu.
Leżeli tak przy ujściu otworu i omawiali planowaną ucieczkę; gdy daleki gwar wskazał im, że mieszkańcy miasta już wstają, umieścili płytę na właściwem miejscu i zsunęli się do lochu. Tam Mindrello zapytał:
— Czy zostaniemy razem, sennor?
— Nie — odparł hrabia. — Dopuścilibyśmy się nieostrożności. Być może, zechcą zobaczyć którego z nas, lub pomówić z którymś. Wracam do mojej celi; wstawimy tymczasem wyłamane kamienie do dzielącej nas ściany. — —
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 41.djvu/17
Ta strona została skorygowana.
— 1149 —