hrabiego nie zdziwił jej wcale; udając, że go nie widzi, patrzyła prosto w oczy sułtanowi.
Trzeba było działać błyskawicznie. Hrabia w dwóch susach stanął przy sułtanie i chwycił go za gardło. Mindrello zmiął skraj ubrania sułtana i wcisnął mu w usta. Zaopatrzyli się zawczasu w sznury, więc z wiązaniem kłopotu nie było. Rzucili później skneblowanego władcę na łoże, z którego podniosła się Meksykanka.
— Nareszcie! — westchnęła z ulgą. — Zaczęłam już tracić nadzieję.
Hrabia nie odpowiedział; podszedł ku drzwiom i zamknął szczelnie, aby żaden promień światła nie mógł się przedostać przez szpary. Potem zaczął się przyglądać sułtanowi. Sułtan nie zemdlał; rzucał wokoło wściekłe, ponure spojrzenia. Fernando de Rodriganda nachylił się nad nim i rzekł pógłosem:
— Pamiętaj: jeżeli słowo piśniesz, jeżeli się poruszysz, nóż ci w serce wpakuję!
Zabrał sułtanowi klucz, służący do zamykania i otwierania kajdan, postanowił bowiem oswobodzić dawnych towarzyszy niedoli. Teraz zwrócił się do Emmy:
— Dla ciebie przygotowana jest lektyka. Mimo to, będziesz musiała włożyć strój męski, aby zmylić naszych ewentualnych prześladowców. I nam potrzebna porządne ubrania, abyśmy wyglądali na bogatych podróżnych. Na ścianach wszystkiego tu poddostatkiem. Wybierzmy, co nam potrzeba.
Gdy się don Fernado i Mindrello przebrali, hrabia przeciągnął sznur od jednej ściany do drugiej i powiesił
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 42.djvu/26
Ta strona została skorygowana.
— 1186 —