Uciekł im szczęśliwie do Paso del Norte. Nie będą mieli wprawdzie odwagi gonić go aż do dalekiej granicy indjańskiej, rozeszła się jednak wieść, że wyślą patrole, które go mają szukać. Dlatego trzeba być ostrożnym i strzec się tego Francuza.
— Cóż ciebie to obchodzi? Co tobie do Juareza?
— O, bardzo wiele, odparł z poważną miną. — Dotychczas nie zdradzałem się przed tobą, że mam wyjątkowy talent do polityki.
— Ty? — przerwała Rezedilla, zdumiona do najwyższego stopnia.
— Tak, ja, wszyscy bowiem mieszkańcy Pirny są wielkimi politykami. Mam w Presidio jeszcze kilka posiadłości. Na tej podstawie posiadam prawo głosu, nie jest mi zatem obojętne, czy będziemy mieli księcia Maksa, czy Juareza. Maks poczciwy, ale nie utrzyma się, zależny jest bowiem od Francuzów. Aby stworzyć cesarstwo Meksyku, zaciągnął Napoleon dwie pożyczki. Meksyk otrzymał marne czterdzieści miljonów, pięćset zaś miljonów wzięła Francja. Jest to najoczywistsze oszustwo, na które biedny Maks nic poradzić nie może. Tymczasem Juarez zna nasz kraj; chce wyrzucić Francuzów, dlatego popieramy go. Potrzeba jednak pieniędzy. Wysłał więc posłów do prezydenta Stanów Zjednoczonych, aby się z nim połączyć i zaciągnąć pożyczkę. Przed kilkoma dniami poseł wrócił z wiadomością, że Stany Zjednoczone nic wiedzieć nie chcą o cesarzu meksykańskim, popieranym przez Francuzów, i że udzielają pożyczki w wysokości trzydziestu miljonów dolarów. Część tej sumy jest już w drodze; prze wożą ja do Juareza lądem. Francuzi zwąchali pismo
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 46.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
— 1293 —