— Nie mam ani chwili czasu do stracenia, gdyż sprawy, o których się dowiedziałem, wymagają energicznego działania. Mogę pani powiedzieć dzisiaj to tylko, że znalazłem odpis rozkazu Basaine’a, w myśl którego w najbliższych dniach mają stąd odmaszerować trzy kompanje, aby zająć fort Guadelupę.
— To niedobrze.
— Pah! Jakoś sobie z tem poradzę. Jeszcze pani nie opowiedziałem, że za kilka dni będę mógł rozporządzać pięcioma setkami Apaczów, których dostarczy mój przyjaciel Niedźwiedzie Oko.
— Ach, Niedźwiedzie Oko! Czy to ten młody wódz Apaczów, który wszędzie szuka śladów zaginionego brata, zwanego Niedźwiedziem Sercem?
— Tak, to on. Z jego pomocą zetrę w proch te trzy kompanje.
— Gdybym tylko wiedziała, w jakim celu Francuzi zajmują ten mały nic nieznaczący fort? Jaki mogą mieć w tem interes?
— Nie trzeba kończyć wyższej szkoły wojennej, by móc odpowiedzieć na na to pytanie. Pociągnięcie to jest bezwiątpienia skierowane przeciw Juarezowi. Francuzi chcą po zajęciu Guadelupy wyprzeć prezydenta z Paso del Norte dlatego fort jest dla nich ważny. Ale moja już w tem głowa, aby fortu nie zdobyli. Znam przecież ich marszrutę; widziałem dokładnie mapy i plany.
— Francuzi zapominają zupełnie, że bynajmniej nie zmierzchła jeszcze potęga Juareza. Połowa Meksyku czeka na jego wezwanie, aby powstać.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 47.djvu/15
Ta strona została skorygowana.
— 1315 —