— Tak; z ust wszystkich oficerów.
— Mój Boże!
Maksymiljan złożył ręce i spojrzał ku niebu. Mejia zauważył to, zacisnął usta, zmarszczył czoło. Po chwili rzekł:
— Chciałbym być cesarzem.
— Dlaczegóż to?
— Poprosiłbym wtedy generała Mejię, aby mi powiedział, co mam uczynić.
— Proszę pana o to.
— Chwyciłbym za szablę i wypędziłbym Francuzów z kraju.
— Generale! Jako żołnierz wie pan najlepiej, że to stać się nie może.
— Ależ przeciwnie. Niema nic łatwiejszego.
— Jestem zdumiony.
— Zwołać należy Meksykan. Staną, jak jeden mąż. Wtedy Wasza Cesarska Mość będzie przywódcą — cesarzem narodu. Wtedy Wasza Cesarska Mość dowiedzie, że jest władcą, opierającym się na własnej sile. Będą Waszej Cesarskiej Mości posłuszni, będą Waszą Cesarską Mość ubóstwiać!
Maksymiljan zaprzeczył ruchem głowy.
— Nie podzielam pańskiego entuzjazmu. Niech pan pomyśli o Juarezie, o Panterze Południa i o reszcie przywódców partyzanckich, którzy chętnie grają rolę cesarza. Niech pan pomyśli o Anglji, o Ameryce, o Hiszpanji; niech pan pamięta o moich zobowiązaniach wobec Francji...
— Ach! — przerwał generał. — Meksykiem może rządzić tylko miecz. Kto chce połączyć partje i kierować
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 49.djvu/19
Ta strona została skorygowana.
— 1375 —