— Tak.
— Więc chodź z nami!
Emilio przyłączył się do nich z radością. Oglądając tych dzielnych ludzi, krzepił się nadzieją wyzwolenia. Poznał wymienionych trzech jeźdźców, nie poznał zaś Grzmiącej Strzały. Jadąc obok niego, zapytał:
— Wybaczy pan, sennor, — rzekł. — Na pewno widziałem pana dawniej, ale nie wiem, jak pana nazwać.
— Czy aż tak bardzo się zmieniłem? — zapytał z uśmiechem Helmer.
Ten uśmiech i głos przypomniały się vaquerowi.
— Wszyscy święci, czy to prawda? — zapytał. — Sennor Helmer? Boże, co za radości! Ale czy jeszcze żyje sennorita Emma?
— Żyje i niebawem wróci do hacjendy. Ale powiedz mi przede wszystkim, kto skazał sennora Arbelleza na głodową śmierć!
— Sądzę, że sennorita Józefa.
— Czy jej ojciec był jeszcze wówczas na hacjendzie?
— Tak.
— To wystarczy. Poniosą zasłużoną karę.
Helmer zgrzytnął zębami; oczy Bawolego Czoła rozbłysły gniewem. Obaj pałali pragnieniem zemsty. Biada Cortejowi i jego córce, jeśli wpadną w ich ręce!
Droga prowadziła po zboczach góry. Dotarli do Stawu Aligatorów, zanim zagasły ostatnie promienie dnia. Stało tu jeszcze drzewo, naukos po-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 63.djvu/15
Ta strona została skorygowana.
— 1763 —