Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 66.djvu/1

Ta strona została skorygowana.
—   1833   —

szych polityków i wojskowych kraju. Między nimi były także podpisy wyższych oficerów armii francuskiej. Wszelako odpowiedziała:
— Nie zajmowałam się dotychczas tak żywo polityką, jak to dopiero zamierzam. Dlatego znam wprawdzie niektórych z tych panów, ale większość jest mi obca.
— Pozna ich pani, jeśli się zdecydujesz przyjąć moje warunki. Moja wiedza i pani piękność dopełniają się wzajemnie i mogą nas zaprowadzić daleko.
Musiała znać treść tych listów. Wyciągnęła więc rękę.
— Czy mogę czytać?
Rzekł z szybkim ruchem zażegnania:
— Nie, nie można.
— Dlaczego? Sądziłam, że będziemy sojusznikami?
— Ma pani słuszność; ale nie jesteśmy jeszcze nimi.
Emilia nie nalegała; rzekła tonem obojętnym:
— Mam nadzieję, że wkrótce zostaniemy.
— Istotnie, sennorita? — odparł szybko, z radością.
— Tak; myślę, że kto obcuje z takimi ludźmi, ten posiada wpływy i ma przed sobą wspaniałą przyszłość.
— Przyszłość, powiada pani? Jestem stary! — jego oko spoczęło na niej z oczekiwaniem.
— Stary? Powiedziałam panu, że nie liczę wie-