Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 66.djvu/9

Ta strona została skorygowana.
—   1841   —

Sennorita Józefa, na dole będzie pani zupełnie... — To wszystko.
Po dłuższym czasie usłyszała, jak Hilario powrócił. Był teraz sam. Ukrył Corteja z Józefą w podziemiach. Nie podejrzewał, że ktoś podczas jego nieobecności złożył wizytę w pokoju i skradł klucze.
Emilia czekała dosyć długo, dopóki się nie przekonała, że wszyscy są pogrążeni w śnie. Wzięła dostateczną ilość papieru, ołówek, lampę, flaszeczkę oliwy. Wyszła z pokoju.
Zamknęła pokój na klucz, aby nikt nie dowiedział się o jej nieobecności. Następnie poomacku zeszła ze schodów.
Wzięła się natychmiast do pracy; otworzyła szafeczkę i jedną, po drugiej wszystkie szuflady. Leżące w nich papiery były niesłychanie ważne dla jej pracodawcy, Jaureza. Zaczęła sporządzać odpisy z najcenniejszych dokumentów.
Jeszcze przed ukończeniem pracy usłyszała dźwięki ludzkiej mowy.
— Czy ufasz całkowicie doktorowi? — pytał głos kobiecy. — Sądzę, że należy być przezornym, ojcze!
— Nie lękaj się o mnie, Józefo. Nie łatwo oszukać Pablo Corteja. Wszak wiesz o tym!
— Gdzie może być obecnie Jaurez?
— O, ponieważ pomaga mu Anglja i Stany Zjednoczone, czyni szybkie postępy. Jeśli dotarły doń oddziały ochotnicze, które musiałem wymijać, starczy mu siły, aby odważyć się na mocne i prędkie u-