Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 68.djvu/14

Ta strona została skorygowana.
—   1902   —

— Tak, od niedawna; pod numerem jedenastym.
— Z kim obcuje?
— Z nikim. Często wychodzi z domu. Tylko jeden pan przyszedł tutaj do niego.
— Któż to był?
— Nie wymienił nazwiska; powiedział, że wkrótce przyjdzie po raz drugi.
— Wydawał mi się oficerem w cywilu. Twarz miał opaloną i mówił francuskim akcentem.
— Hm! Powiedziała pani, że kapitan mieszka pod numerem jedenastym. Czy numer dwunasty jest zajęty?
— Tak, a przytem znajduje się w innym korytarzu. Numer jedenasty jest pokojem narożnym.
— A dziesiąty?
— Pusty.
— Czy między tymi pokojami ściana jest gruba?
— Nie. Pokoje są nawet połączone drzwiami, zawsze zamkniętymi.
— To może w pokoju dziesiątym słychać, co mówią w jedenastym?
— Owszem. Jeśli się nie mówi szeptem. — I z chytrym uśmiechem dodała: — Przyszedł pan w sprawie tego Shawa?
— O tak, ale nikt nie powinien o tym wiedzieć.
— O, umiem dochować tajemnicy! Zresztą, ten człowiek bardzo mi się nie podoba, —, ta kmiłemu zaś ziomkowi, jak pan, chętnie wyświadcza się przysługi.