Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 70.djvu/13

Ta strona została skorygowana.
—   1957   —

do Ravenowa. — Czy mam zakomunikować twoją zgodę, czy też chcesz się narazić na kompromitację?
Na twarzy Ravenowa malowała się wściekłość i zakłopotanie, złość i zawstydzenie. Z widocznym samoopanowaniem odpowiedział wreszcie:
— Dla mnie, tam do licha! Idź powiedz tej sekutnicy, że nic nie stoi na przeszkodzie jej obecności.
Golzen odszedł. Pozostali oficerowie odwrócili się. A więc słusznie powiedział Robert, że Ravenow kłamie. Zezwoleniem, danym Różyczce, sam przyznał się do łgarstwa. — —
Potrawy były wyszukane, nastrój bardzo ożywiony.
Potem rozpoczęły się tańce. Różyczka tańczyła to z Robertem, to z Platenem. Tańczyła tylko z nimi oraz z kilkoma wyższymi oficerami, którym zwyczaj dworski nakazywał taniec z damami, znajdującymi się w orszaku Wielkiego Księcia.
Na krótko przed północą, wycofał się Wielki Książę; hrabia de Rodriganda pojechał również ze swoim towarzystwem do domu. Tak samo uczynili dostojnicy. Zabawa nabrała więcej swobody i werwy.

OKO W OKO

Uczestnicy pojedynków nie czekali końca balu. Wrócili do siebie, aby się przygotować do rozprawy. Robert siedział w swoim pokoju i czytał.
Nastał poranek; brzask zmącił światło lampy.