Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 71.djvu/2

Ta strona została skorygowana.
—   1974   —

ci tego człowieka, który śmiał zranić swego przełożonego.
— Mogę zaoszczędzić pani drogi. Przychodzę z rozkazem Jego Ekscelencji Ministra Spraw Wojskowych.
— Ach! — zawołała struchlała.
Ranny podniósł szybko głowę.
— Ministra? — zapytał. — O co chodzi?
— Mam panu zakomunikować rozkaz, aby aż do odwołania zachował pan sprawę w milczeniu. Nie powinien pan opuszczać pokoju, ani przyjmować wizyt.
— A więc jestem więźniem?
— To właśnie miał na myśli Ekscelencja. Przez wzgląd na mego przyjaciela Helmera minister zdecydował się przypuścić, że został pan przypadkowo ranny podczas polowania. Należy się więc spodziewać, że wpływ wzgardzonego przeciwnika uchroni pana od twierdzy. Żegnam pana, panie pułkowniku!
Stuknąwszy obcasami wyszedł, nie ciekaw wrażenia, jakie wywarły jego słowa.
Ravenow wysłuchał Platena z zębami wściekle zaciśniętymi.
Zawiadomiwszy także obu sekundantów, arbitra i lekarza, Platen udał się do Helmera. Ponieważ Robert spał jeszcze, przyjął Platena don Manuel. Kazał też natychmiast obudzić swego ulubieńca. Robert był zdumiony, że minister wie już o pojedynku. Wówczas hrabia opowiedział wszystko, co słyszał od Różyczki.