Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 76.djvu/7

Ta strona została skorygowana.
—   2117   —

cym pociąg. Spojrzawszy na pytających wzruszył ramionami i odparł:
— Następny pociąg odchodzi za dziesięć minut. Panowie chcą nim jechać?
Cortejo potwierdził skinieniem głowy.
— Bardzo mi przykro, ale będą panowie musieli szukać innej okazji. Przewozimy tylko wojsko i osoby urzędowe.
— Przykra historia. Bardzo przykra! — rzekł Cortejo. — Śpieszy nam się bardzo.
— Nie macie panowie odpowiednich dokumentów, poleceń?
— Niestety, nie. Mamy tylko paszporty prywatne.
— Hm. Do jakiej narodowości panowie należą?
— My dwaj jesteśmy Hiszpanami, ten sennor zaś jest strzelcem amerykańskim.
— To bardzo niedobrze. Nie wolno nam przewozić Hiszpanów, tym bardziej zaś Amerykan.
Grandeprise wyciągnął portfel i rzekł:
— Sennor, mam pewien dokument.
— Tak? Naprawdę? Dobry?
— Mam nadzieję, że tak.
— Niech pan pokaże.
Strzelec wyciągnął dwudziestodolarowy banknot i podał konduktorowi
— Czy można mieć lepszy bilet jazdy od tego?!
Urzędnik skinął głową z uśmiechem.
— To prawda. Bilet jest tak dobry, że mogę