Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 77.djvu/23

Ta strona została skorygowana.
—   2161   —


townikaz cmentarza. A kto najbardziej nadaje się na wartownika? Człowiek prerii.
— Nie rozumiem o co wam chodzi, — jęknął
— To zupełnie niepotrzebne. Dosyć, że ja rozumiem, co mnie tak wścieka. Leżcie tu sobie spokojnie. Zaraz przyjdę.
Strzelec odszedł. Oficer zawołał wślad za nim:
— Na miłość Boską, nie zostawiajcie bezbronnego człowieka!
Sępi Dziób nie słuchał wcale. Pędził jak koń wyścigowy. Doszedłszy do więzienia, zadzwonił. Wartownik zapytał:
— Kto tam?
— Sępi Dziób.
— Nie znam.
— To niepotrzebne. Otworzyć!
— Nie wolno mi. W nocy mogę otworzyć tylko urzędnikom.
— Byłem przecież tutaj wraz z dwoma aresztowanymi.
— Tak, ale alkad był razem z wami.
— Niech jasne pioruny! W dodatku nie mogę sobie nawet ulżyć plunięciem przez mur. Czy obydwaj aresztowani są jeszcze w więzieniu?
— Nie ma ich.
— Do stu tysięcy diabłów! A to nieszczęście! Gdzież przepadli?
— U gubernatora. Zabrał ich pewien kapitan francuski.
— Aha, jego w puściliście, co? Tak, łotrów się wpuszcza do tej budy, a dla uczciwych ludzi wstęp