Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 77.djvu/7

Ta strona została skorygowana.
—   2145   —

— Gdzie są? Co robią?
— Schwytamy ich. Wyciągają „hrabiego Fernanda“. Jeden stoi przy bramie na warcie. Wyślijcie dwóch policjantów, niech się doń podkradną i niech pochwycą, skoro dwaj pozostali zaczną schodzić na dół.
Sępi Dziób oddalił się znowu, aby śledzić Corteja i Landolę. W myśl jego propozycji dwaj policjanci podkradli się pod bramę, aby pochwycić stojącego na warcie człowieka.
Po długiej chwili Sępi Dziób wrócił. Było mu bardzo śpieszno.
— Idą — rzekł. — Niosą trupa. Musimy się ukryć za grobami.
Po wejściu Sępiego Dzioba jeden z policjantów otworzył na moment swą ślepą latarkę. Chciał schować, ale Sępi Dziób rzekł:
— Hola! Nie tak śpieszno. Trzeba naprzód zająć się czymś innym.
— O cóż chodzi?
— Zdejm wieko z trumny. Zaraz się dowiesz poco, mój chłopcze!
Podnieśli wieko. Ku najwyższemu zdumieniu policjanta, Sępi Dziób spokojnie rozłożył się na miękkich poduszkach jedwabnych.
— Do licha! — rzekł osłupiały alguazil. — Co to ma znaczyć?
— Zamknij wieko mój chłopce! — odparł Sępi Dziób, rozciągając się wygodnie.
— Nie rozumiem...
— Pilnuj języka, jeśli nie rozumiesz! Popatrz na