Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 79.djvu/14

Ta strona została skorygowana.
—   2210   —

blo, uderzając łańcuchami o mur. — Kimże ty jesteś, ty, który wszcząłeś ze mną rozmowę?
— Ja? Przeklinam cały świat! Nazywam się tak, jak ty. Jestem Gasparino, twój brat!
Rozległy się dwa okrzyki, jeden męski, drugi kobiecy. Potem wszystko ucichło. Pablo i jego córka Józefa zemdleli.

SĘPI DZIÓB W OPAŁACH

Załatwiwszy się w Meksyku z koniecznymi wizytami, Robert wsiadł na koń i opuścił stolicę w towarzystwie Petersa.
Jadąc bystro, dotarli w krótkim czasie do miasta Tuli. Tu przyłączyli się do nich Sępi Dziób i Grandeprise i ruszono w dalszą drogę.
Robert musiał sobie utorować drogę poprzez tłum żołnierzy. Najchętniej byłby spędził noc pod gołym niebem, w namiocie, ale obydwaj strzelcy odradzali to ze względu na sąsiedztwo niedyscyplinowanego wojska, gotowe do gwałtów, przed którymi chronią mury miasta.
Rozłożyli się obozem pod murem.
Tuż obok leżał oddział, składający się z jakichś trzydziestu kawalerzystów. Zuli mocny meksykański tytoń i rozprawiali o swoich przygodach wojennych. Rozmową kierował z wielką godnością stary sierżant.
Gdy Robert wraz z trzema towarzyszami rozłożył się w pobliżu, po żołnierzach poszedł pomruk.