Generał nie wiedział, jak ma ocenić zachowanie się trappera. Przeszedł więc do sprawy właściwej:
— A więc jesteś pan strzelcem prerii? Czy zawsze zajmował się pan tylko myślistwem?
— Nietylko. Oprócz polowania, jadłem, piłem, spałem, cerowałem sobie spodnie, żułem tytoń i zajmowałem się podobnymi rzeczami.
— Mille tonnerres! Żartuje pan sobie ze mnie?
— Nie.
— Nie radziłbym? Zna pan Juareza?
— Owszem. Bardzo dobrze.
— Walczył pan pod jego rozkazami?
— Przeciw Francuzom? Tak. Oni walczyli przeciwko mnie, ja przeciw nim.
— Zabił pan jakichś Francuzów?
— Być może. Podczas walki trudno biegać za kulami i patrzeć, czy kogo nie trafią.
— Brał pan udział w bitwie pod Cena Sonores?
— Tak.
— Zna pan tych ludzi?
Generał wskazał na trzech żołnierzy, których zatrzymał jako świadków. Sępi Dziób przyjrzał się im badawczo:
— Owszem. Znam ich. Widziałem ich niedawno za miastem.
— A przedtem?
— Nie przypominam sobie. Zresztą, ani mnie to grzeje, ani ziębi.
— Ci trzej ludzie obserwowali was pod Cena Sonores.
— To możliwe.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 79.djvu/24
Ta strona została skorygowana.
— 2220 —