— Ah, więc był pan amerykańskim kapitanem dragonów?
— Tak. Można nim zostać mimo długiego nosa.
Generał zwrócił się do Grandeprise‘a:
— Wasze nazwisko?
— Grandeprise.
— Skąd pochodzicie?
— Z Nowego Orleanu.
— Jesteście więc również obywatelem Stanów Zjednoczonych?
— Tak, byłem nim, potem na jakiś czas być przestałem, teraz jestem znowu.
— Jak to mam rozumieć?
Jestem strzelcem, mieszkam na texaskim brzegu Rio Grande.
— Walczyliście pod Juarezem?
— Nie.
— Co tu robicie?
— Jestem w służbie u porucznika Helmera.
— A wy? — zapytał Francuz marynarza Petersa.
— Jestem marynarzem, nazywam się Peters. Mam w Meksyku załatwić pewną prywatną sprawę. Oto moje papiery.
— Tak.
— Protestuję przeciw tego rodzaju postępowaniu! — zawołał Robert z oburzeniem.
Następnego dnia powleczono gdzieś wszystkich czterech. Robert na próżno spodziewał się uwolnienia, na próżno żądał posłuchania — nikt nań nie zważał. Odzyskali wolność dopiero po upływie sze-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 79.djvu/26
Ta strona została skorygowana.
— 2222 —