Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 79.djvu/9

Ta strona została skorygowana.
—   2205   —

który chce być hrabią, ale nim nie jest, i drugi młody, który nim również nie jest, chociaż być powinien.
Hilario wymienił nazwiska gości i opowiedział treść rozmowy. Gdy skończył, Manfredo zawołał:
— To nadzwyczajne! Jak myślisz postąpić? Mam nadzieję, że zamkniesz tych ptaszków razem z resztą. Zasłużyli na to bardziej od tamtych.
— Masz rację. Dając im zapłatę, myślę o tobie i o sobie. Stanie się to dziś jeszcze. Od jutra wszyscy, jeńcy pozostaną pod twoją opieką, wyjeżdżam bowiem do hacjendy del Erina.
— Do hacjendy? W jakim celu?
— Dowiesz się później.
— Jak długo zabawisz w hacjendzie?
— Pięć, sześć dni.
— Przez ten czas dam sobie z jeńcami radę.
— Będziesz ich musiał pilnować znacznie dłużej, gdyż natychmiast po powrocie wyjadę znowu. W przeciągu dziesięciu dni muszę być w stolicy.
Polecono mi ważną misję polityczną. Może zostanę ministrem, ty zaś hrabią Rodriganda. Czegoż chcesz więcej?
— Na miłość Boską, stryju, zaczynam wierzyć, że mówisz poważnie! Jakże to chcesz zrobić ze mnie hrabiego?
— To sprawa zupełnie prosta. Zajmiesz miejsce prawdziwego hrabiego.
— To znaczy Mariana? A dowody?
— Wymusimy je na jeńcach. Zostaw to już swemu stryjowi. Jeżeli Pablo Cortejo mógł zrobić