żu. Czyż córka wasza nie mieszka w najbliższym sąsiedztwie?
— A więc to był żart? — zagrzmiał Pirnero. — Takie figle mogą najdzielniejszego człowieka wtrącić w opresję! Zresztą, Rezedilla nie chce was wcale.
— Jesteście pewni?
— Tak! Ucieka od was.
— Cóż z tego? Pobiegłem za nią i zapytałem, czy uciekła z nienawiści, czy z miłości.
— Koszałki opałki! Żadna kobieta nie ucieka z miłości.
— Tak jednak było. Oświadczyła, że mnie kocha i że gotowa jest zostać moją żoną.
— Chodźcie, dzieci, niech was przycisnę do serca! Nareszcie mam zięcia, nareszcie! I w dodatku jakiego!
Uściskał ich gorąco.
Wieczorem, przy uroczystej kolacji, Pirnero przyszedł nagle do wniosku, że należy wyprawić się w podróż poślubną. Zaproponował, aby pojechano do szwagra, Pedra Arbelleza. Spotkają tam zapewne Zorskiego i towarzyszy. Gerard przyjął plan przyszłego teścia z wielką radością. Pewnym szkopułem była wyręka Pirnera w interesach. Postanowiono jednak rozejrzeć się za zastępstwem.
— Drogie dzieci, — rzekł — wspaniały to pomysł z waszej strony. To się dopiero zdziwią Pedro i Emma, gdy ich odwiedzę w towarzystwie — zięcia!
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 80.djvu/14
Ta strona została skorygowana.
— 2238 —