Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 80.djvu/23

Ta strona została skorygowana.
—   2247   —

— Dziękuję. A więc ten człowiek nazywa się doktór Hilario.
— Któż to taki?
— Lekarz klasztoru della Barbara, położonego tu w mieście.
— Lekarz? Ah, tak! — rzekł Gerard. — Czy jechał daleko od was?
— Niebardzo. Nie pozwala na to szerokość drogi.
— Owszem. Koń ma na prawej stronie pyska białą plamę.
— Dziękuję. Dobranoc!
Gerard ruszył wraz z towarzyszami do miasta. Setki myśli przelatywały mu przez głowę. Wreszcie rzekł:
— Dowiedzieliśmy się rzeczy bardzo ważnych. Jestem pewien, że morderca mieszka w mieście. Zajedziemy do venty i zostaniemy tutaj. — —

W PODZIEMIACH KLASZTORU

Doktor Hilario rozkoszował się przeświadczeniem, że morderczy zamach udał się. Nie przeczuwając, że śledzi go bardzo groźny przeciwnik, z nastaniem zmroku zatrzymał się przed bramą klasztorną i, zadowolony z rezultatów podróży, zsiadł z konia.
Podjadłszy sobie, Hilario przebrał się i udzielił bratankowi koniecznych instrukcyj. Zajęło to kilka godzin, poczem odjechał.