Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 81.djvu/16

Ta strona została skorygowana.
—   2268   —

nie będę mógł uratować, — i na to odpowiedział śmiechem.
— Nie ma innego wyjścia? — zapytał Robert.
Juarez spojrzał nań badawczo.
— Możeby się znalazło — odrzekł po namyśle. — Chce się pan tym zająć?
— Ależ owszem. Chętnie.
— Czy potrafi pan przedostać się przez przednie straże?
— Mówi pan oczywiście o forpocztach cesarza?
— Tak. Dla moich wystawię panu list żelazny.
— Mam wystarczające dokumenty. Nikt mnie nie zatrzyma.
— Sądzi pan, że się dostaniesz do Maksymiliana?
— Jestem tego pewien.
Juarez wziął arkusz papieru, umoczył pióro w kałamarzu i zaczął pisać. Skończywszy, podał dokument Robertowi i rzekł:
— Przypuszczam, że to wystarczy.
Robert odczytał.

Niniejszym zabraniam czynić jakichkolwiek trudności okazicielowi pisma, lub jego towarzyszom. Rozkazuję, aby go bezwarunkowo przepuszczano przez linie bojowe. Rozkazuję również, aby mu niesiono w drodze wszelką pomoc. Działający wbrew powyższemu rozkazowi ukarany zostanie śmiercią.
Juarez.