— Zameldowano mi pana jako doktora Hilaria. Znam pana od dawna.
— Niestety, nie mogę przypomnieć sobie, kiedy i gdzie spotkał mnie ten zaszczyt...
— Oh! — przerwał adjutant. — Chciałem powiedzieć, że znam pana ze słyszenia jako sławnego lekarza.
— Zawstydza mnie pan.
— Jakież wieści sennor przynosi?
— Przynoszę dobrą, ważną wiadomość. Kilka miejscowości podniosło oręż w obronie cesarza.
— Ah! To bardzo cenne. Jakież to miejscowości?
— Oto spis.
Oficer wziął i odczytał treść.
— Wszystkie miasta leżą na tyłach wojsk Juareza — rzekł z dobrze udanym zdumieniem. — Czy można uważać, że powstania się udały?
— Tak, wszystkie. Byłem sam świadkiem jednego z nich.
— Mówi pan o Santa Jaga?
— Tak. Byłem świadkiem, jak do miasta wkroczyło wojsko i zatknęło sztandar na dachu klasztoru.
— Jakże się zachowywała ludność?
— Entuzjastycznie. Gdy nadszedł ranek, zaczęła wznosić okrzyki na cześć sztandarów cesarskich.
— Czy chciałby pan powtórzyć te słowa w obecności cesarza?
— Bardzo chętnie.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 81.djvu/22
Ta strona została skorygowana.
— 2274 —