Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 81.djvu/24

Ta strona została skorygowana.
—   2276   —

można z czystym sumieniem zdrajcą i szubrawcem.
Miramon rzucił na oficera badawcze spojrzenie:
— Co mi pan przynosi?
— Przyprowadziłem doktora Hilaria z Santa Jaga. Muszę go panu generałowi przedstawić.
Po raz pierwszy w życiu stanął Hilario przed naczelnikiem tajnego związku. Generał Miramon obrzucił go ostrym spojrzeniem i rzekł:
— Powiedziano mi, że przybywa pan z Santa Jaga. Cóż może sennor zakomunikować?
— Do miasta wkroczył oddział żołnierzy cesarskich i zatknął sztandary Maksymiliana.
Miramon zmarszczył czoło.
— Chciał pan zapewne powiedzieć: oddział szaleńców. Krok tego rodzaju, nie poparty powstaniami w innych miastach, byłby szaleństwem.
— Ależ w innych miastach stało się to samo!
— Co takiego? To samo?
— Tak. Oto wykaz, sennor! Mam wrażenie, że ten ruch zataczać będzie coraz szersze kręgi.
— Ah, przynosi mi pan świetną nowinę. Czy, ręczy sennor za jej prawdziwość?
— Ręczę głową.
Generał przeczytał wykaz.
— Wszystkie ataki się udały?
— Tak. W zupełności.
Miramon ukrył z wysiłkiem napół litościwy, napół żartobliwy uśmiech i pytał dalej:
— Czy pańska odpowiedź jest dla mnie przeznaczona?
— Nietylko dla pana, sennor. Miałem nadzieję,