Maksymilian spojrzał na Roberta szeroko otwartymi oczami i rzekł:
— Zameldowano mi pana jako porucznika Helmera.
Robert skłonił się dziarsko.
— Nazywam się Unger, jestem porucznikiem, Najjaśniejszy Panie.
— Był pan w stolicy?
— Owszem, niedawno.
— Przybywa sennor od pana Magnusa?
— Niestety, nie.
Twarz cesarza rozjaśniła się przy ostatnim pytaniu. Otrzymawszy odpowiedź Roberta, spoważniał znowu i rzekł:
— A więc przybywa pan w sprawie prywatnej?
— W sprawie prywatnej? Tak, Najjaśniejszy Panie.
— To znaczy, w sprawie, w której chodzi o pańską osobę?
— Nie, Najjaśniejszy Panie. Przybywam z Zacatecas.
Cesarz cofnął się o krok.
— Z Zacatecas? Z głównej kwatery Juareza? Czy pan był u niego?
— Rozmawiałem z nim.
— Jakże się sennor dostał do Juareza, będąc pruskim oficerem?
— Zjawiłem się nie jako oficer, lecz jako osoba
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 82.djvu/12
Ta strona została skorygowana.
— 2290 —