— Udało się? — zapytał André lakonicznie powracającego Roberta.
— Nie. Cesarz łudzi się jeszcz, że pokona Juareza.
Była godzina dziewiąta. Emilia czekała na swych gości. Rozległy się głosy, uchylono drzwi, zajrzała przez nie para oczu. Przekonawszy się, że Emilia jest sama, przybysz wszedł do pokoju.
W pierwszej chwili przestraszyła się nieco. Lęk jednak ustąpił natychmiast, poznała bowiem adiutanta Miramona.
Skłonił się uprzejmie.
— Wybaczcie, sennorito, że wchodzę w taki sposób. Ale przyszedłem w sprawie ściśle poufnej. Pani była dziś z generałem Mejią u cesarza, jego Cesarska Mość nie mógł z panią rozmawiać ze względu na obecność Miramona i innych osób. Jego Cesarska Mość chciałaby przedstawić pani swe plany i dowiedzieć się czegoś o osobie doktora Hilaria, więc sądzi, że będzie mógł panią zobaczyć u siebie na chwilę.
— Zaprowadzi mnie pan do cesarza?
— Tak. Stosownie do życzenia Jego Cesarskiej Mości wizyta ma się odbyć w ścisłej tajemnicy.
— Uważam spełnienie woli cesarza za mój obowiązek. Muszę jednak przed wyjściem powiedzieć służącej...
— Ależ nie! Niech i ona nie wie, dokąd się pani udaje.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 82.djvu/16
Ta strona została skorygowana.
— 2294 —