Robert wymierzył grubasowi tak potężny policzek, że Arrastro uderzył głową o ścianę.
Robert rzucił na stół złotą monetę, ujął grubasa i przywiązał do konia przy pomocy André‘go. Emilia wsiadła na drugiego konia, po czym ruszyli.
Musieli w drodze powrotnej okrążyć Queretaro, aby dotrzeć do przednich straży Juareza. — —
Skierowano ich do kwatery generała. Kazał sobie opowiedzieć, co zaszło, i przyprowadzić Arrastra. Przyglądał mu się długo, zachowując ponure milczenie.
— Przeczyłeś temu, co ci ten sennor zarzuca? — zapytał wreszcie generał.
— Przeczyłem, ponieważ to nieprawda, — odparł grubas.— Nazywam się Perdillo, handluję siodłami.
Generał uśmiechnął się ironicznie:
— A jeżeli cię znam lepiej, aniżeli ten sennor?
— W takim razie pan się myli.
— Psie! Czy znałeś kiedyś niejakiego Taverę?
Arrastro zbladł, jak trup.
— Nie — wystękał.
— Taverę, który wydał generała Tonamente pod nóż najeźdźców?
— Nie znałem go, sennor.
— Nie? A może przypomnisz sobie inne nazwisko. Znasz człowieka imieniem Arrastro?
Pod grubasem zadygotały kolana.
— Nie, sennor! Nie wiem, o kim pan mówi.
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 82.djvu/23
Ta strona została skorygowana.
— 2301 —