Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 82.djvu/5

Ta strona została skorygowana.
—   2283   —

— Tak.
— Skąd ma pan tę wiadomość?
— Od pewnego człowieka.
— Gdzie jest?
— Przed drzwiami tego pokoju.
— Ah, przyprowadził go pan ze sobą?
— Byłem przekonany, że Wasza Cesarska Mość zechce usłyszeć tę wiadomość z jego własnych ust.
— Dziękuję. Cóż to za człowiek?
— Znany i uczony lekarz, doktór Hilario, kierownik sławnego sanatorium della Barbara pod Santa Jaga.
— Niech wejdzie!
Rzecz charakterystyczna, cesarz zmienił się w mgnieniu oka. Nie myślał już ani o odwrocie, ani o ucieczce. Oczy zalśniły radosnym blaskiem, policzki zaróżowiły się. Obrzucił wchodzącego Hilaria przychylnym spojrzeniem.
— Nazywa się pan doktór Hilario?
— Wedle rozkazu, Najjaśniejszy Panie — rzekł starzec, kłaniając się.
— Czy zajmuje się pan polityką?
— Nie. Dbam jedynie o swych chorych.
— To bardzo pięknie. Opowiadano mi, że w zakładzie wybuchły wielkie niepokoje.
— Wasza Cesarska Mość ma na myśli powstanie w Santa Jaga?
Podczas entuzjastycznej rozmowy cesarza z Mi-