Towarzysze roześmieli się i podeszli do źródła, aby zbadać ciepłotę. Odskoczyli jednak tak samo, jak Mindrello, woda była bowiem wrząca.
Cała trójka zachwycała się przez chwilę wspaniałym widokiem, poczem ruszyła ku wschodniej przełęczy, aby zobaczyć, czy nie ma tam zbiegów.
Nie było ich jeszcze. Z polecenia Grandeprise‘a Mindrello ulokował się tak, aby mógł niezauważony obserwować całą długą, krętą drogę. Dwaj pozostali towarzysze zatrzymali się w miejscu, które słusznie ochrzczono mianem Czarciego Źródła.
Po długiej chwili milczenia rzekł Mariano:
— Sennor, co zrobimy z jeńcami, jeżeli teraz wpadną nam w ręce?
Zapytany obrzucił Hiszpana badawczym spojrzeniem i zapytał z kolei:
— Ciekaw jestem, jakie jest wasze zdanie w tej materii?
Mariano odrzekł po namyśle:
— Należałoby ich zabrać i odstawić do Santa Jaga, skąd uciekli.
— Aby jeszcze raz uciekli — na zawsze? Chcielibyście męczyć się transportem tych niebezpiecznych ptaszków? Dlaczegoż, zdaniem waszym, należy odstawić tych łotrów do Santa Jaga?
— Potrzebne nam będą ich zeznania w ewentualnym procesie rodziny Rodrigandów przeciw Cortejom.
— Czegoż się można po tych zeznaniach spo-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 83.djvu/18
Ta strona została skorygowana.
— 2323 —