zostało jej zaledwie kilka godzin życia. Wina tych straszliwych godzin obciążała jego sumienie. Zdawało mu się, że trawi go jakiś jadowity ogień. Wezwany pośpiesznie ksiądz postanowił wykorzystać ten nastrój. Nakłaniał oskarżonych, aby wyznali prawdę dla uratowania duszy i oczyszczenia sumienia. Józefa, bliska śmierci, zaczęła wołać drżącym głosem, że chce wyznać winę, Cortejo poczuł, że wszelki opór byłby daremny. Zjawił się sam Juarez w otoczeniu wszystkich świadków. Zeznania oskarżonych zaprotokółowano i, stosownie do wymagań ustawy, podpisali je świadkowie.
Przy tej okazji poruszono również sprawę drugiego testamentu sporządzonego przez hrabiego Fernanda. Ukryła go Józefa. Zeznała, że testament jeszcze istnieje i wskazała, gdzie leży schowany. Juarez natychmiast wysłał po ten ważny dokument osobę urzędową. Znaleziono testament podanym przez Józefę ukryciu. W ten sposób w łańcuchu dowodów przeciw Cortejom nie brakło już ani jednego ogniwa.
W kilka godzin później zmarła Józefa. — — —
Następnego dnia sąsiedzi pałacu Rodriganda spostrzegli, że mieszka w nim więcej osób, niż dotychczas. Nikt nie wiedział, kim są przybyłe wczoraj osoby. Nie pokazywały się, nie chcąc, aby wiadomość o tym, iż hrabia Fernando żyje, dotarła do Hiszpanii przed przybyciem tam rzekomego nieboszczyka.
Trzeba było w krótkim czasie załatwić wiele ważnych spraw. — Pewnej nocy na drodze, prowa-
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 85.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
— 2385 —