z Hiszpanii, że fałszywy Alfonso siedzi wraz ze swą matką Klaryssą w więzieniu. Równocześnie wypłynął na widownię pleban pewnej pirenejskiej wioski, który złożył obciążające zeznania.
Przed dziewiętnastu laty, tuż przed ważną, brzemienną w skutki rozmową z Gasparinem Cortejo, zjawił się u plebana kapitano brygantów i wręczył zapieczętowany papier, prosząc, aby dokument otworzył, o ile kapitano nie powróci w określonym terminie. Gdy termin minął, pleban odpieczętował papier. Zawierał pisemne wyznanie Gasparina, wymuszone przez kapitana. Pełnomocnik hrabiego Rodriganda potwierdzał w tym piśmie, że kazał porwać małego hrabiego Alfonsa.
Plebana przeraziło to odkrycie. Zasięgnąwszy informacyj, dowiedział się, co tymczasem zaszło w Rodriganda. Cóż miał czynić? Zdawał sobie sprawę, że zeznania jego i posiadany dokument nie wystarczą do zdemaskowania zbrodniarza. Ponadto do nikogo nie mógł się zwrócić z zaufaniem. Hrabianka Roseta była umysłowo chora, hrabiego zaś Manuela uważano za zmarłego. Dopiero gdy Zorski i Mariano przybyli do Hiszpanii i wytoczyli skargę przeciw Alfonsowi, pleban uznał za swój obowiązek poprzeć ich sprawę. Zeznanie jego oraz pismo Gasparina zaprotokółowano. Dołączono do tego zeznanie, złożone na łożu śmierci wobec Mariana. Wynikało teraz bezspornie, że Mariano jest prawdziwym Rodriganda, Alfonso zaś oszustem.
Do wiadomości tych Zorski dołączył uwagę, że
Strona:Tajemnica zamku Rodriganda. Nr 85.djvu/24
Ta strona została skorygowana.
— 2388 —