szyfrowane. — Szyfr będzie niemożliwy do odgadnięcia. Chodzi nam o zawiezienie tego listu do Moskwy i oddanie go adresatowi.
— Nie wydaje się to wcale tak trudne — powiedział pan Dumphry.
— Niestety! nie jest też tak łatwe, jak się wydaje. Czuję się w obowiązku powiedzieć panu, że już raz próbowaliśmy taki list przesłać i — nie udało się. Zbyt nieoględnie dokonaliśmy wyboru wysłańca. List nie doszedł nigdy rąk adresata. Szyfr był dość zawiły; tylko dzięki temu adresat żyje do tej chwili i robi dalej pudełka do papierosów. Wysłannik jednak nie powrócił z Rosji,
— Na miłość Boską! — pan przypuszcza, że został zabity?
— Tego nie umiem panu powiedzieć. Nie powrócił to pewna. Nas zdradzić nie mógł, gdyż nie znał naszych nazwisk, ani też prawdziwego nazwiska człowieka, do którego wiózł list, nie znał również treści listu. I pan nie będzie również wiedział nic z tych rzeczy, chyba że dowie się ich pan po powrocie. Niestety tamten człowiek spotkał jakiegoś przyjaciela w Moskwie i słyszano, jak rozmawiał z nim po angielsku w jakiejś restauracji. Musiał powiedzieć coś niepotrzebnego. To wprost szaleństwo! Mam nadzieję, że pan takich błędów nie popełni.
— Umiem trzymać język za zębami. Ale dlaczegóż aż cały miesiąc ma mi zająć sprawa oddania tego listu?
— Naturalnie, że to za dużo. Wystarczy dwadzieścia dni pobytu w Moskwie. List powinien pan oddać dopiero w przeddzień wyjazdu. Pierwsze dni pobytu trzeba będzie zużyć na wykazanie nieszkodliwości a nawet korzyści, płynących z pana przyjaz-
Strona:Tajemnicza misja pana Dumphry.djvu/12
Ta strona została uwierzytelniona.