Strona:Tajemnicza misja pana Dumphry.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

zwala je nosić w kieszonce od kamizelki! Może to nic dziwnego zresztą. Wiedział, z kim ma do czynienia!
Gdy pan Dumphry wrócił do domu, zebrał całą rodzinę t. j. żonę, Queenie i Barbarę, prosił je o zachowanie zupełnej dyskrecji na temat, o którym będzie z niemi mówił.
— Nie ja tego wymagam, ten warunek został mi narzucony. Mogę to powiedzieć jedynie wam i nikomu więcej i przypuszczam, że to, co wolno mi powiedzieć nie zdoła zaspokoić waszej ciekawości. Powiem wam wszystko, co mogę, o ile z czasem wolno mi będzie powiedzieć więcej, zrobię to natychmiast. Jestem tylko pionkiem i mogę to robić, na co pozwalają mi moi mocodawcy. Otóż możliwą rzeczą jest, że w październiku pojadę do Rosji.
I powtórzył im to wszystko i tylko to, co mu poradził pan Ranley.
Według Queenie cała sprawa wyglądała na coś bardzo niebezpiecznego, a Barbara powiedziała: to bardzo poważna sprawa. Powinieneś dobrze się namyślić, zanim się do tego weźmiesz. O jakiem ty ryzyku mówisz? Czy się to wszystko opłaca?
— Co do tego upewniłem się już wczoraj po południu. To tylko moje osobiste ryzyko, o ile okażę zbyt mało ostrożności i i nie będę się ściśle trzymał otrzymanych wskazówek. Przypuszczam jednak, że wyjdę zwycięsko z całej imprezy.
Panią Dumphry nie uspokoiły jednak te zapewnienia i nie była wcale zachwycona projektem.
Pewnie, mówiła pani Dumphry, że ty sam wiesz najlepiej. Ja osobiście nie lubię i nigdy nie lubiłam Rosji. Mój kuzyn, Jerzy, o mały włos nie umarł raz po zjedzeniu nieświeżego kawioru, a przed tygodniem czytałam właśnie przekład jakiejś ro-