— A kiedy przyszło do podziału — brylanty schował i powiada, że jego.
— Niema już uczciwości na świecie.
— Mówiłem ci przecież: masz stanąć za innymi chłopcami, na końcu.
— Na końcu? Tam już ktoś stoi na końcu. („Dimanche“)
— Wyobraź sobie, kochany zięciu, że ja na tej kanapie siedziałam. Ledwiem wstała — aż tu zegar ścienny spada z hukiem. Jeszcze mi serce bije — gdyby tak o 5 minut wcześniej!
— Nasz zegar zawsze się, niestety, o pięć minut spóźniał. („Dimanche“)
— Mówię państwu — podnosił jedną ręką 750 kilo.
— Ha ha! Pipi!
— Co prawda, pracował w fabryce korków i nie wiemy, ile taki kilogram korków waży.
Człowiek, który przez omyłkę krzyknął „Hurrah!“ kiedy obca drużyna strzeliła gola. („Gaiety“)
Człowiek, który się nieopatrznie zasto sował do słów: Strój balowy. Kostjum pożadany („Gaiety“).
— Jeżeli pan chce mieć piłkarza doświadczonego, polecam panu Billa. Od dziecka się wprawiał („Gaieły“)