Strona:Tam, gdzie ostatnia świeci szubienica.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

stąpania. Ulicą poza murem często przechodziły się patrole. A skazańcom za każdym razem zdawało się, że to już po nich idą.
Wiedzieli doskonale, że co ma się stać, to stanie się nieodwołalnie. Zdawali sobie sprawę, jak głupie było to oczekiwanie przy oknie. Jednakże oderwać się od krat nie mogli. Nie mogli nie nasłuchiwać. Czasami uderzał ich jednocześnie jakiś szczególny szmer. Wówczas zwracali ku sobie twarze, wykrzywione grymasem, podobnym do uśmiechu. Z nieposłusznych warg spadał szept:
...Idą...
i toczył się w głąb celi, jak mały taki zeschły liść. Wnet oblatywał wszystkie usta. I do celi natłaczała się cisza przerażonego nasłuchiwania.
Więźniowie znali tę ciszę, oh, znali!... To powtarzało się co nocy. Kogo w dzień wezwano do czrezwyczajki, ten o świcie wędrował pod zakrwawiony mur. Lecz zamknięci ludzie, lubo wojna wzwyczaiła ich do śmierci, nie mogli tej ciszy znosić obojętnie.
Im dłużej trwało napięcie nerwowe, tem do wyższej urastało potęgi. Nerwy ludzkie, niby przeciągnięte struny, poczynały wibrować. Wytwarzała się stąd jakoby muzyka, niema, lecz wyczuwalna. Każdy z więźniów stawał się dysonansem[1] warjackim w zbiorowej sonacie[2] cierpienia, przerastającego siły człowieka. Do celi wpełzał niewidzialny polip histerji[3] — potwornej, bo męskie ściskającej gardła. Nie było na to żadnej rady. Dopiero salwa karabinów podmurem rozluźniała ten straszny stan u owych kilkunastu nieszczęśników.

To też i dziś prawie wszyscy wraz ze skazań-

  1. Dysonans — rozdźwięk; coś niezgodnego, sprzecznego z ogólnym charakterem czy nastrojem odtwarzanych przedmiotów, czy zjawisk.
  2. Sonata — odrębny rodzaj utworu muzycznego.
  3. Histerja — choroba nerwowa.