Strona:Tamta.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

Zawsze zresztą pukała do drzwi jego. Nabrała tego zwyczaju, odkąd raz, wszedłszy do pokoju męża tak cicho, że najlżejszy szmer nie ostrzegł go o jéj nadejściu, ujrzała go śpiesznie chowającego pudełko z miniaturą, w którą się przed jéj wejściem wpatrywał. Dostrzegła tylko owalnéj ramki, z powiązanemi u góry cyframi, i domyśliła się, że kobiecy to wizerunek być musi. Pod słabą więc osłoną axamitnego pudełeczka, pomiędzy nimi dwojgiem, pod ręką jéj prawie, znajdował się obraz téj nieznajoméj, którą takby ujrzéć pragnęła! Od téj pory zawsze o tém pamiętała, aby lekko zastukać, zanim wejdzie do gabinetu męża, a Raul, zawsze własnemi myślami roztargniony, pozwolił na to, prawdopodobnie nie zauważywszy nawet nowowprowadzonego przez żonę zwyczaju.
— Chciałam ci powiedziéć: do widzenia, Raulu, — szepnęła.
I śmielsza dziś, niż zwykle, przerażona, słowa więcéj wymówić niezdolna, tuliła mu się do piersi.
— Wszak nie wątpisz o mnie, Joanno?
— Nie! nie! — zawołała, jakby tłómacząc się i przepraszając, ale łzy jéj obficie płynąć zaczęły.
Raul pochylił się ku niéj, pragnąc ją uspokoić, upewnić, a wahając się jednak, czy na czole jéj ma złożyć pocałunek. Ale myśl, że inną zdradza, może inne jakie uczucie, obojętność może poprostu, powstrzymały go od spełnienia zamiaru.
— Nie trzeba płakać, nie trzeba, — powtarzał, łagodnie gładząc ręką jéj włosy, jakby pieścił dziecinę maleńką.
— Kiedy cię zobaczę, Raulu?
— Jak tylko będzie to możebném. Ale muszę już jechać, czas nagli, śpieszyć się muszę.
Uścisnął jéj ręce i wybiegł z pokoju. W chwilę potém, usłyszała turkot toczącego się po brukowanym dziedzińcu powozu, a potém odgłos ten ucichł zupełnie, rozpłynął się gdzieś w ciemnościach nocnych, podczas gdy z będących na dole salonów skoczne dźwięki orkiestry wciąż dolatywały jéj uszu.
Upadła na-pół zemdlona na małą safianową kanapkę, stojącą przed stołem, na którym paliła się na prędce zapalona świéca. Wnet wzrok jéj upadł na depeszę, którą Raul przeczytawszy, otwartą na kominku pozostawił. Byłoż to wezwanie rozpaczy namiętnéj, czy prośba jaka, czy pogróżka, czy może przy-