Strona:Tamta.djvu/030

Ta strona została uwierzytelniona.

w podróż jaką ruszyli? Może do Włoch chcesz pojechać? Może miała-byś ochotę spędzić lato w górach, albo nad brzegiem morza? Proszę cię, Joanno, miéj na cokolwiek ochotę!
— Dziękuję ci, — odparła, podnosząc na męża zmęczone oczy. — Ale w czémże podróż zmienić może warunki naszego pożycia?
— Prawda,— odrzekł Raul, — masz słuszność.... W czémże podróż zmienić może warunki naszego pożycia?
Joanna usunęła z jego dłoni rękę, którą wziął był na początku rozmowy.
W chwilę jednak potém, mile ujęta troskliwością, która skłoniła Raula do przedstawienia jéj powyżéj przytoczonéj propozycyi, i znieść nie mogąc myśli, że się stała dla niego przyczyną przykrości, Joanna przemogła się i z uprzejmym rzekła uśmiéchem:
— Nie wiem, dla czego niepokoisz się o mnie, Raulu. Obawy twoje najmniejszéj nie mają podstawy, a pan Lambert źle zrobił, mówiąc rzeczy, które zatrwożyć cię mogły. Starzy doktorzy zawsze przesadzają. Zresztą, lekarstwa, przepisane mi przez naszego staruszka, bardzo mi pomogły. Patrz: rumieńce mam prawie.
I podniosła głowę, aby mu twarz pokazać. Ale pomimo uśmiéchu, wysiłkiem woli wywołanego na usta, pokazało się, że doktor ma racyą, bo Joanna, zbladłszy nagle, upadła w tył na poduszki kanapki w zupełném prawie omdleniu.
Wypadek podobny, niewielkiéj zresztą wagi i z przyczyn moralnych raczéj, niż z fizycznych, pochodzący, często się od téj chwili ponawiał, budząc zawsze w sercu Raula coś nakształt dojmującego wyrzutu sumienia. Czuł on, że nie tyle jest to objawem choroby, ile wyrazem wewnętrznéj walki, tysiąc razy od choroby okrutniejszéj. Joanna cierpiała sercem, a usiłowania, czynione w celu ukrycia cierpienia, oraz przezwyciężenia saméj siebie, wstrząsały naprężonemi jéj nerwami i stawały się przyczyną niepokój budzących omdleń.