Strona:Tamta.djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.
XII.

Jeżeli politowanie, przez miłość natchnione, niewymownie słodką jest rzeczą, to zato dziwnie się gorzką wydaje, kiedy się ją tylko zwykłéj miłości bliźniego zawdzięcza. Joanna upokorzoną się czuła litością, któréj wyraz czytała w oczach męża. Postanowiła więc uwolnić się od niéj, przybierając pozory wesołości. Z wielkiém zdziwieniem wszystkich, zażądała „dla rozerwania się” — jak mówiła, aby jak najwięcéj pospraszać gości. Pod pozorem, jakoby dziki pustoszyły okoliczne folwarki, zarządzono na wielką skalę obławy, którym Joanna konno zawsze towarzyszyła.
Wtedy zaś, gdy sfora wypoczynku potrzebowała, Joanna coraz to nowe obmyślała rozrywki, a gdy właśnie w téj porze niespodziewane przymrozki ścięły lodem powierzchnią stawu, urządziła nocną przy pochodniach ślizgawkę. Wybrała téż kilka sztuk, które miały być odegrane przez trupę amatorów w teatrzyku, na prędce przez nią zaimprowizowanym. Raul nie poznawał jéj teraz; czuł tylko, że było to ożywienie sztuczne, nie zdając sobie sprawy z przyczyny, która je wywołała. Postanowiwszy dogadzać każdemu jéj żądaniu, na wszystko zezwalał i mimo żałobnego ubrania i smutku, na twarzy jego wyrytego, starał się w niczém nie przeszkadzać zabawie. Z trudnością przychodziło mu teraz znaléźć codziennie wolną godzinkę, by się wymknąć z domu, niczyjéj nie zwracając uwagi, ale mimo to, widoczném było, że mocno postanowił godziny téj nikomu i niczemu nie poświęcić. W chłodny jeszcze i po zimowemu wietrzny poranek kwietniowy, Joanna stała w ganku z książką do nabożeństwa pod pachą, kończąc zapinać rękawiczki. Ponieważ była to Niedziela, miała właśnie z Alicyą i kilkoma z pomiędzy bawiących u niéj osób jechać do kościoła, a że pobożne towarzystwo spóźniało się jakoś, a wiatr dął ostry z północy, stangret przeto, pamiętny o koniach, zwolna objeżdżał wkoło dziedziniec. Mroźny wiatr rumienił bladą twarz młodéj kobiety, malowniczym filcowym kapeluszem ocienioną, i podwiewał powikłane na szyi złotawych loczków kosmyki.
— Gdzież to mąż pani tak tajemniczo jeździ co rano? —