Ta strona została przepisana.
Nie ukrywaj, bracie, lecz, jak ziarno wiosną,
260
Rozsiej między ludźmi, niechaj rosną, rosną!
Pokuty chcesz jeszcze?
Ja myślę, że dość ci, —
Zimno przenika mię do kości
265
I lecę znów. Ziemia czarnieje.
I drzemie rozum, serce mdleje.
Wtem spojrzę: chaty nad drogami
I miasto ze stoma cerkwiami.
270
Moskale ćwiczą roty swoje.
Nakarmieni i obuci,
Kajdanami skuci,
Musztrują się...
275
A w dole, niby wielki rów,
Bagnisko; na bagnisku mury,
A nad murami, niby chmury,
Mgła wisi chłodna...
280
Ogromny, przeogromny gród.
Czy to turecki?
Czy niemiecki?
A może, może i moskiewski?
285
Panowie brzuchacze,
I ani jednej chaty.
Zmierzchało się...
Ogni! Ogni!
290
Aż zląkłem się...
„Hurra! Hurra!”
Wciąż ktoś „hurra” woła.