Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/126

Ta strona została przepisana.

Patrzcie — takie żółtodzioby
Pyskują jak stare!


Druga

To dopiero obrażalska!

Nie ta wstała zrana,
250 

Co upiła się przed świtem,
Lecz ta, co wyspana!


Pierwsza

Upiłabyś się bezemnie

Ze swemi klechami!
255 

Brak ci sprytu! Jam sprzedała
Polskę wraz z królami;
Gdybyś to tak ty, gaduło,
I dotądby stała!...

A z wolnymi kozakami
260 

Com ja wyrabiała?
Komu ich nie najmowałam,
Komu nie sprzedałam?
Mają siłę ci, przeklęci!

Z Bohdanem ich zgniotłam,
265 

Już myślałam — pochowani, —
Nic, powstały łotry
Razem z szwedzkim tym przybłędą...
Ach, cóż tam nie było!

Złość mnie bierze, kiedy wspomnę...
270 

Baturyn spaliłam,
Sułę w Romnie zatrzymałam
Starszyzny ciałami
Kozackiemi... a zwykłymi

Sobie kozakami
275 

Zasiewałam ja Finlandję,
Kładłam wały tęgie
Na Oreli... Na Ładogę