Strona:Taras Szewczenko - Poezje (1936) (wybór).djvu/145

Ta strona została przepisana.

Dzieje się tu z nami!
Aż trzy pary kumów starzy

Z radości zwołali
160 

I ochrzcili, nie zwlekając,
I Markiem nazwali.
Rośnie Marko. Ci nie wiedzą,
Jak i gdzie go sadzać,

Co z nim robić, gdzie położyć
165 

I jak mu dogadzać.
Rośnie Marko. Rok już mija...
W rozkoszy opływa
Krówka dojna, karmicielka.

Wtem, raz, czarnobrewa,
170 

Białolica, młoda, hoża,
Przyszła mołodyca
Na futorek ten szczęśliwy
Jako najemnica.

„Cóż? weźmiemy, Naściu? dobrze?”
175 

Pyta starowina.
— „A weźmiemy... starzyśmy już,
Słabi; a dziecina,
Choćto ono i podrosło,

Ale zawsze trzeba
180 

Tupcać jeszcze koło niego”.
— „I ja wiem, że trzeba,
Bo ja także część roboty
Miałem, chwała Bogu...

Poddeptałem się. Więc dobrze:
185 

Cóż weźmiesz, niebogo?
Na rok, czy jak?”
— „Tak co dacie?”
— Nie! ty licz, gdy płacą;

Trzeba, doniu, liczyć pieniądz
190 

Zarobiony pracą.